Stanęłam twarzą w twarz z żywym językiem obcym - wydawało mi się, że znam go dosyć dobrze i raczej konstrukcje językowe mnie nie zaskoczą. Bardzo duże było moje zdziwienie kiedy okazało się, jak bardzo nieżyciowa jest moja wiedza.
Ktoś podsumował mnie takim stwierdzeniem: "Gramatykę znasz lepiej ode mnie ale języka codziennego to prawie nie znasz" - bardzo dużo miał racji. Próbując przekazać szybko informację układam długie, przemyślane konstrukcje... a czas leci, co nie bardzo cieszy mojego rozmówcę.
Taka sytuacja dała mi dużo do myślenia. Tyle lat uczyłam się tego języka, uczyłam się go na naprawdę wysokim poziomie i co z tego? Będąc w sklepie wprawiam innych w zdziwienie moim wysublimowanym językiem, którego nikt nie używa - jeszcze większa jest moja konsternacja.
Tyle lat nauki, gdzie był błąd? Kto go popełnił? Ja czy moi nauczyciele?
Czego uczą nas nauczyciele języków obcych?
Nie chcę tutaj poruszać bardzo często maglowanego pytania "Uczyć poprawności gramatycznej czy komunikacji?" Bo oczywiście trzeba uczyć poprawnej komunikacji i tyle (może kiedyś podejmę się napisania posta opisując moje zdanie na ten temat). Moim zdaniem w naszych szkołach ucząc kultury krajów języka obcego ogranicza się do świąt, jedzenia i stereotypów. Brakuje elementów slangu, mowy potocznej, prawdziwego języka spotykanego na ulicach, w sklepach i tym podobnych miejscach publicznych.
Łatwo powiedzieć... brakuje... Rodzą się tutaj pytania "Jak uczyć takich elementów?", "Kiedy wprowadzać taką wiedzę?", "Gdzie szukać materiałów dydaktycznych?"
Najłatwiej jest chyba odpowiedzieć, na pytanie o to, kiedy wprowadzać taką wiedzę. Wydaje mi się, że najlepszym momentem jest ten, kiedy uczniowie mają już w miarę ugruntowaną wiedzę podstawową, którą można urozmaicić dodatkowymi elementami takimi jak zwroty nieformalne i slangowe. Myślę, że można by było wprowadzić takie elementy już w gimnazjum i mogłoby się to spotkać z zainteresowaniem uczniów.
Jak uczyć? Tylko materiał autentyczny - fragmenty filmów albo piosenek wydają się być najlepszym materiałem. Owszem wymaga to sporo pracy nauczyciela, trzeba wybrać odpowiedni fragment i go opracować, ale myślę że gra jest warta świeczki. Nie znam materiałów, które byłyby przygotowane z myślą o nauczaniu takich elementów języka...
Może dobrym pomysłem byłoby wybrać jedną lekcję w miesiącu, albo raz na dwa tygodnie, lekcję która będzie poświęcona tylko żywemu, codziennemu językowi obcemu - i nie będzie to miało żadnego związku z przyszłymi sprawdzianami albo egzaminami. Nauczanie języka nie może być ciągłym przygotowywaniem do egzaminów ale już temat na inny post.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń